Gdybym miała od zera szykować ślub
Kupiłabym sobie białą,zwykłą kieckę za 200 stówy,w kwiaciarni zamówiłabym wianek na włosy a bukiet bym zrobiła z polnych kwiatów.Goścmi byli by tylko świadkowie,rodzice i nasze dzieci.
Ale niestety zachciało nam się TRADYCYJNEGO WESELA.....
Goście mają problem z określeniem się czy będą czy nie będą....mimo,że o ślubie wiedzieli z pół rocznym wyprzedzeniem to pojawił się wujek Doktor habilitowany co nagle musi iść tego danego dnia w sobotę do pracy,chrzestny mojej córki...jedzie z kolegami na Węgry,kilku kuzynów co to"nie lubią takich imprez",ciotki które uważają że są za stare,ktoś ma kontrakt i ma żal,że tak późno poinformowaliśmy o weselu(powinniśmy byli zaprosić od razu wszystkich 2 lata temu jak Adrian prosił mnie o rękę) :D
tERAZ OBRAZA MAJESTATU BO CIĘŻKO SIĘ OKREŚLIĆ KTO POTRZEBUJE DOWOZU Z KOŚCIOŁA NA SALE BO ..............PRZECIEŻ JESZCZE MAMY TYYYYLEEE CZASUUUU..............
Rzygać mi się chce tymi przygotowaniami.Na rzęsach stajemy by każdemu było dobrze ale tak się nie da.
"A czemu tylko wasi rodzice i świadkowie będą mieć opłacony nocleg"
Może dla tego,że nas nie stać................a to żaden obowiązek..tylko i wyłącznie dobra wola pary młodej!
Wcale się nie dziwię,że "procesor" Adriana się przegrzał i nabawił się stanów lękowych połączonych z początkiem depresji.
Och niech to się już skończy !!!